Zaznacz stronę

W ostatnim czasie świat zwariował na punkcie kalorii i życia typu FIT. Kolejni mistrzowie treningów
i diety bezglutenowej wykrzykują skomplikowane hasła, jak żyć i jak jeść żeby było zdrowo. Ciekawe co na to mówią nasze babcie które wychowały się i naszych rodziców w czasach, gdzie nie było alergii na gluten czy laktozę. Nie było też takich ilości pestycydów, sztucznych barwników i innych tego typu atrakcji żywieniowych. Może i na półkach był mniejszy wybór, ale bynajmniej to co było zjadane było naturalne, nawet jeśli był to smalec czy biały, pospolity chleb.

Teraz niestety trochę się pozmieniało. Farmy truskawek opryskują na potęgę swoje plony, to samo dzieje się na innych plantacjach. Zwierzęta karmione sztucznie aby tylko szybciutko rosły. Jasne, całego świata nie zbawimy a gdybyśmy chcieli odżywiać się zdrowo na milion procent, to chyba trzeb aby zbudować własny kurnik, chlewik i szklarnię.

Generalnie w całym tym zamieszaniu i mówienia głośno o dietach nie chodzi bowiem tylko
i wyłącznie o ilość kalorii ale także o ich jakość. Jak powszechnie wiadomo, czekolada czekoladzie nie równa, bo wszystko zależy od składników jakie zostały użyte do jej produkcji. Z jedzeniem (nawet tym pozornie zdrowym) jest bardzo podobnie. Jeśli zjemy zdrowy posiłek składający się pryskanych sztucznościami pomidorów z jogurtem, kurczaczka napakowanego chemią i razowego makaronu barwionego karmelem.

Mamy więc cudowny obiadek, zdrowy, dietetyczny i wydawałoby się że wszystko jest w porządku, dopóki nie rozłożymy go na czynniki pierwsze. Ja osobiście robić tego nie będę, bo nie dysponuję laboratorium który by mi to umożliwiło ale ktoś już zrobił to za mnie i super bo nie muszę tracić na to czasu.

Według badań i mądrych ludzi którzy grube pieniądze zwijają za to żeby nam powiedzieć czy to co jemy jest zdrowe czy nie mamy kilka przyczyn mniejszej zawartości odżywczej w ówczesnych produktach:

  1. Zwiększenie ilości pestycydów i sztucznych środków nawozów – wynik jest prosty, kiedyś warzywa i owoce wszystko co trzeba czerpały z ziemi które z kolei wszystko co trzeba posiadała. Dzisiaj wartości te są mniejsze więc i warzywa trzeba jakoś „doładować”. Doładowuje się je więc za pomocą sztucznych nawozów które niekoniecznie są zdrowe ale bynajmniej jabłka rosną piękne i równiutkie. Dodatkowo powoduje to zaburzenie gospodarki pierwiastków śladowych czy mikroelementów. Zmniejsza to ich przyswajalność i poziom wchłaniania przez chociażby marchewkę.
  2. Inny ważny czynnik to wybór odmiany zboża czy warzywa które chcemy wyhodować. Aby zaoszczędzić czas, zwiększyć ilość plonów wybiera się takie które bardziej owocują. Te tradycyjne ich odmiany miały mniej plonów ale za więcej smaku i wartości odżywczych. Wystarczy spojrzeć na zboże. Jeszcze 15 lat temu można było schować się w nim aby uniknąć rozzłoszczonej mamy, dzisiaj nawet nie ma co biec w tym kierunku bo pędy zboża wyglądają raczej jak wysoka trawa. Mają więcej ziaren owszem ale mniej wartości, bo głównym co je napędza są węglowodany.
  3. Transport to 3 czynnik, fakt faktem pomarańcze, banany czy granaty albo awokado mamy dzisiaj na wyciągnięcie ręki. Jednak poprzez transport (i niejednokrotne smarowanie na przykład końcówek bananów) w specjalnej mazi które hamuje ich wzrost, owoce te dojrzewają nie na słońcu lecz w chłodniach. Nie mają takiego smaku który mieć powinny, wartości odżywczych które wytwarzają się z tym smakiem, niestety tez brakuje

Przykładów dlaczego i po co można by mnożyć przez kolejne 3 strony. Wszelkie przemiany chemiczne które zachodzą w produktach, wpływają na to co jemy. Pamiętajmy że produkty typu warzywa, owoce, mięso czerpią z otoczenia to co złe i to co dobre. Można je porównać do biernego palacza. Co prawa nie cmoka on fajki czy papierosa ale wdycha dym. Podobnie jest z rosnącymi produktami spożywczymi, wdychają wszystko co krąży w ich otoczeniu.

Z takich a nie innych powodów, uważam że supleentacja jest w tych czasach bardzo istotna. Z nią oczywiście jak ze wszystkim, nie należy przesadzać. Należy też zwrócić szczególna uwagę na to, jakie suplementy spożywamy. Tak samo jak z kaloriami wapń czy magnez magnezowi nie jest równy. Nie zawsze to co drogie jest super skuteczne i nie zawsze to co tanie jest bardziej opłacalne.

My całym sercem, ciałem i żołądkiem jesteśmy za produktami firmy LR. Są one przebadane laboratoryjnie, składają się z najlepszych, możliwych składników, nie kosztują majątku. W zasadzie te argumenty nic by pewnie nie znaczyły, gdyby nie fakt że są sprawdzone na nas samych. Skóra jest rzeczywiście bardziej nawilżona po żelach pod prysznic z serii AloeVera również żele do picia na bazie aloesu AloeVera doskonale działają na układ kostny. Inne żele z tej samej serii AloeVera Silvera, maja doskonały wpływ na odbudowanie i wzmocnienie naczyń krwionośnych. Istnieją również suplementy takie jak WomanActiv czy Reishi zapewniające witalność i  poprawę zdrowia fizycznego dla osób
w podeszłym wieku. Znajdziemy również coś doskonałego dla myślicieli i ludzi spędzających większość życia nad książkami MasterMind to pomoc w skupieniu, koncentracji i wsparcie dla mózgu.

Tak jak można wywnioskować, suplementy to nic złego. Wiadomym jest że uzupełniają one a nie zastępują zdrowy styl życia. Nie należy więc stosować ich jako rodzaj „równowagi” i nie należy tez uważać że jeśli rano i wieczorem łykamy tabletkę z magnezem, to będziemy super zdrowi. Można jednak z cała pewnością stwierdzić że jeśli nie do końca jesteśmy przekonani o dobrze składników
i ich rzeczywistej zawartości w jedzeniu które spożywamy, możemy a nawet powinniśmy wspomagać się naturalnego pochodzenia suplementami.

W razie jakichkolwiek pytań odsyłam do naszego sklepu i zachęcam do kontaktu.